Aktualności

Podsumowanie praktyk naszych uczniów w Rimini

2018-06-07 09:08

Zastanawiałem się nad słowem, które mogło by opisać naszą wyprawę. Było to ciężkie wyzwanie, ponieważ doświadczenia których tu doznaliśmy były przeróżne, zresztą trudno się dziwić, w Rimini przeżyliśmy miesiąc. Miesiąc pełen przyjemnych chwil i wypoczynku, wymieszany z chwilami w których pełni skupienia wykonywaliśmy swoje zadania. Miesiąc pełen nowych doświadczeń kulturalnych, społecznych, językowych i kulinarnych. Kontakty z nowymi ludźmi, zawiązywanie przyjaźni, komunikowanie się z obcokrajowcami. Gotowanie i jedzenie zasłużyło sobie nawet na osobne zdanie, bo nie jadaliśmy tylko w restauracjach. Swoje codzienne posiłki przyrządzaliśmy sobie sami, w niektórych obudziły się wybitne zdolności, bo nie żywiliśmy się wyłącznie mrożonkami (choć nie ukrywam zjadło się taką pizzę czy dwie), ale także dania bardziej złożone. Wracając jednak do tego jednego słowa, po godzinach rozmyślań, udało mi się je odnaleźć, a jest nim SZAROŚĆ. Czemu właśnie ten wyraz? Nie chodzi oczywiście o pogodę, która nas tu przywitała, ale o to jak wiele tutaj robiliśmy, bo tak jak życie nie jest tylko czarno białe, a składa się z milionów barw i ich odcieni, których połączenie stanowi właśnie szarość, tak cały nasz pobyt składał się ze zbyt wielu barwnych doświadczeń, aby można go było w całości opisać.

Jesteśmy tu dzięki Unii Europejskiej, która swymi środkami wsparła projekt „Fotele na Staż – praktyki i staże zagraniczne uczniów i absolwentów” oraz wspaniałej organizacji naszych Rimińskich Mam, które na co dzień uczą nas w ZSTiO nr 3 im. Edwarda Abramowskiego w Katowicach. Kilka słów o samej organizacji, bo tutaj należą się wielkie podziękowania dla wszystkich w nią zaangażowanych, zwłaszcza tym którzy dowiedzieli się czym jest „Luźne włoskie podejście do czasu”. W tytule projektu zawarte jest jednak słowo klucz całego naszego tutejszego pobytu, mianowicie „praktyki”, bo to właśnie nasza Wspaniała Szesnastka została wybrana, aby swoje praktyki odbyć w zdecydowanej większości prawie w okolicy Rimini we Włoszech. Znowu większość z nas, którą stanowi kierunek fotograficzny, na praktykach podkradała tajniki pracy włoskich fotografów, natomiast ta mniejsza część elektroników ćwiczyła swój warsztat oraz nabywała nowe umiejętności. Praca tutaj była ogromnym wyzwaniem, ponieważ gdy codzienne porozumiewanie się w obcym języku nie było aż tak trudne, to przy użyciu specjalistycznego słownictwa związanego z naszymi zawodami nawet „Allora!” oznaczająca więcej niż tysiąc słów nie pomoże, na szczęście w szkole mamy cudownych nauczycieli języków obcych, dzięki którym daliśmy radę. Jednak mimo wszelkich utrudnień było to doświadczenie, które z pewnością zostanie z nami do końca życia.

Praca, praca, praca… ale nie tylko, bo poza nią nasze wspaniałe Rimińskie Mamy znów wykazały się zaangażowaniem i mistrzostwem w planowaniu organizując nam trzy wycieczki. W pierwszy weekend naszą uwagę przykuło San Marino wraz ze swymi cudownymi uliczkami, zapełnionymi prześwitami z których mogliśmy podziwiać wspaniały krajobraz Włoch, przypominający w swym pięknie i majestatyczności dzieła Michała Anioła czy Leonarda Da Vinci. Jeśli chodzi o te dwie postaci można wspomnieć o naszej drugiej wycieczce, tam gdzie między innymi pracowali, a mianowicie we wspaniałym mieście purpurowej lilii, we Florencji. Tam przewodniczka opowiedziała nam ciekawą historię miasta, oprowadziła nas po interesujących miejscach mówiąc o ich dziejach. Następnie korzystając z wolnego czasu udaliśmy się ma wzgórze, aby podziwiać panoramę miasta. Ostatnim miejscem do którego się udaliśmy była Rawenna, miasto historii i sztuki. Przemierzając malownicze uliczki, napotkaliśmy wiele zabytków, ale chyba najważniejszym miejscem do jakiego dotarliśmy był grób wielkiego włoskiego poety Dantego, pod koniec prawie jak w komedii (ale raczej nie Boskiej), bezskutecznie szukaliśmy otwartego sklepu z pamiątkami, ponieważ nastał nasz ulubiony czas we Włoszech, czyli siesta kiedy to miasta pustoszeją. Swym urokiem nie rozczarowało nas także Rimini, w którym spędziliśmy zdecydowaną większość naszych wolnych chwil. Tu również znajdują się cudne uliczki, zabytki których dzieje mogą zaskoczyć, czy przepiękne ogromne plaże, których piach masował nasze stopy i na których końcu napotyka się cudowną wodę dającą ukojenie w upalne dni. Co w Rimini to w Rimini, ale jedząc codziennie makarony zagryzane pizzą nie zapomnieliśmy o zdrowiu. Sport towarzyszył nam niemal co dziennie. Siatkówka czyli sport w którym Polacy odnoszą sukcesy, wgryzł się w nasze życie, ponad to podtrzymaliśmy narodową tradycję i w zawodach organizowanych przez Sistema Turismo wraz z (już) przyjaciółmi z Rybnika pokonaliśmy wszystkie drużyny.

Praca, wypoczynek, przygoda niestety zakończona. Czy jest coś czego żałuję po pobycie we Włoszech? Ależ oczywiście, żałuję że nie mogę już napisać „Pozdrowienia z Rimini”. Ja i cała nasza Wspaniała Szesnastka musi pozdrowić was z naszych domów, a od siebie życzę wam powodzenia w realizacji swoich marzeń i celów.



Autor tekstu: Mateusz z 3Foto